Kierowca KPK pomógł zagubionemu

Kierowca KPK pomógł zagubionemu kombatantowi spod Monte Cassino.

Starszy pan pomylił przystanki i stracił orientację. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło - dzięki kierowcy KPK.

- Ja tylko zrobiłem to, co należało w takiej sytuacji - skromnie mówi Tomasz Wasilewski, kierowca Komunalnego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. - Cieszę się, że to się dobrze skończyło.

Ta historia wydarzyła się w Kleosinie, na pętli linii nr 10. Pan Tomasz zajechał na końcowy przystanek, ludzie wysiedli. Zauważył starszego, zdezorientowanego pana. Nie wiedział gdzie się znajduje i dokąd chce dojechać. Kierowca już zastanawiał się czy skontaktować się z dyspozytorem i zgłosić zaginionego. Na szczęście starszy pan wyjął z portfela kartkę z zapisanymi numerami telefonów do córki i wnuka.

- Zadzwoniłem, powiedziałem, że jest u mnie w autobusie taki pan i żeby się nie martwili - opowiada Tomasz Wasilewski.

- Ucieszyłam się, że tata się znalazł, bo zdążyłam już obdzwo

nić wszystkie szpitale i miałam właśnie kontaktować się z policją - mówi Barbara Kania, córka pana Antoniego Bohatyrewicza.

Starszy pan ma już 94 lata, czasami zdarza mu się zapominać fakty i tracić orientację. Tak było też tego dnia.

Pan Antoni dużo w życiu przeżył. Spędził wiele lat w łagrach sowieckich, stamtąd uciekł, by wstąpić do armii generała Andersa. Walczył m.in. pod Monte Cassino i Bolonią.

- Jestem z niego dumna - mówi pani Barbara.

A białostockie KPK jest dumne z takiego pracownika. Szefostwo zapowiada, że z pewnością nie ominie go nagroda.

- Za taką ludzką, fajną postawę z przyjemnością wypłacimy mu ekstrapremię - mówi Cezary Zajkowski, prezes KPK.

 

- źródło Kurier Poranny, autor: Aneta Boruch, fot. Wojciech Wojtkielewicz