Dyspozytor dzwoni
Dyspozytor dzwoni. Rzecz o pasażerach „last minute".
Ranek, umiarkowana pora. Wstaję z łoża i odpalam mózg do życia. Wtem dzwoni smartphone. To dyspozytor. Zaczyna się konwersacja. Rozmowa wygląda mniej, więcej tak: To Ty tego i tego dnia jechałeś wtedy tą linią, bo był telefon.
Myślę: no nie... jakaś wredna, nudząca się „stara baba" zadzwoniła z pretensjami, że autobus przyjechał opóźniony, zakurzony albo coś podobnego. Kierowca stanął krzywo w zatoce, nie wiem. A tymczasem...
- Słuchaj, bo ona zadzwoniła z pochwałą, że na nią zaczekałeś.
Jak miło, los niejednokrotnie potrafi fajnie zadziwić. Jak tylko widzę, to zawsze czekam i otwieram drzwi pasażerom chcącym się załapać „za pięć dwunasta". Nawet w opóźnieniu. W końcu po to jesteśmy. Wbrew pozorom ludzie często dziękują. Niektórzy nawet fatygują się osobiście z drugiego końca autobusu (np. wtedy, gdy już wysiadają). Nie spodziewałem się jednak telefonu z pochwałą. To drobnostka, ale jednak przyjemna.
Jeden z kierowców z konkurencyjnej firmy powiedział mi, że ludzie są dla Ciebie tacy, jakim Ty jesteś wobec nich. Zaczęliśmy dyskutować, czy to aby nie nazbyt naiwne. Bo oczywiście nie zawsze tak jest i nie zawsze możemy liczyć na pełen mirroring (czyli odwzajemnienie; lustrzane odbicie naszych działań i nastawienia). W końcu negatywne emocje ktoś musi też nakręcić jako pierwszy. Niemniej dobre nastawienie potrafi do nas wracać, co jest budujące.
A swoją drogą przy tych dobiegających pasażerach przypomina się, nieszczególnie wartki, ale za to filozoficzny film Krzysztofa Kieślowskiego „Przypadek". Są tam w zasadzie opowiedziane trzy warianty historii jednego człowieka, a wszystko uzależnione jest od losowej sytuacji: od tego, czy owa postać zdąży na pociąg, czy też nie. I w kolejnych wariantach fabuła zawsze wraca do tego samego kluczowego momentu: zdąży czy nie... Reżyser idzie bardzo daleko. Ta jedna niepozorna sytuacja uruchamia cały łańcuch, ciąg kolejnych zdarzeń. Do tego stopnia, że w różnych konfiguracjach bohater ma zupełnie inny zawód, czy też skrajnie rożne poglądy polityczne, wiąże się z innymi kobietami, mieszka gdzie indziej itd.
Kierowca autobusu otwierając drzwi komuś dobiegającemu też może w sposób zupełnie nieprzewidywalny wpłynąć na czyjeś życie. Bo pasażer dotrze 10 minut wcześniej do celu i jego osobista historia potoczy się już inaczej, niż w innym przypadku.
Życiorysy zazębiają się mimochodem i wpływają na siebie (pośrednio, bezpośrednio) chcąc, nie chcąc.
Dawid Horbacz